Aktywacja produktu Microsoft, czyli jak M$ nas okrada
Można by rzec, że Microsoft wprowadził system aktywacji produktów by bronić swoich praw. Praw, które nabył poprzez produkcję oprogramowania, a które to prawa były łamane przez wielu ludzi, nielegalnie kopiujących oprogramowanie i dystrubuujących je na przeróżne sposoby.
Sam korzystałem z takiego oprogramowania w czasach, kiedy jeszcze nie było nielegalne (przypominam, że do roku 1994 prawo polskie, a dokładniej – PeeReLowskie, uchwalone w 1952 roku, które zastąpiło ustawę z roku 1926 – było tak dziurawe, że można powiedzieć, że po prostu nie istniało). W 1994 roku weszła ustawa “antypiracka” stanowiąca swoiste połączenie i uzupełnienie ustaw z lat 1926 i 1952. Okazało się, że nie tylko w przypadku Polski, ale też wielu innych krajów – prawo sobie, a życie sobie. Duże firmy, jak Microsoft miały nie lada problem, gdyż z jednej strony prawo chroniło ich interesy, a jednak, z drugiej strony – wszyscy mieli je gdzieś. Wpadli więc na pomysł jak się zabezpieczyć przed piractwem. I tu pojawia się (wątpliwa, z perspektywy czasu) aktywacja produktu Microsoft.
Można zadać pytanie: “Ale o co chodzi? Przecież wszystko działa.” Prawda. Ale nie działa dla produktów starszych. Np. Windows XP lub Office 2000 nie aktywujemy już po instalacji, bo nie obsługują one zaawansowanych technologii szyfrujących, wymaganych przez serwery aktywacyjne MS.
Ktoś mógłby znowu zadać pytanie: “Ale po co aktywować tak stary produkt?”. Hmm. Choćby dlatego, że za niego zapłaciłem. Kupiłem licencję tzw. “dożywotnią”. A to oznacza, że powinienem móc korzystać z niej dożywotnio. Korzystać to znaczy, np. instalować na świeżo sformatowanym dysku (na tym samym sprzęcie w granicach warunków licencji). No i mogę zainstalować, ale używać już nie mogę, gdyż serwery aktywacji nie pozwalają mi aktywować produktu.
Rozwiązaniem tego problemu zajęła się firma Adobe, która udostępniła on-line specjalnie zmodyfikowane obrazy ISO swojego oprogramowania (w wersji CS2), które nie wymaga aktywacji on-line po wpisaniu klucza podanego na stronie. Oczywiście – zgodnie z licencją, z tego produktu korzystać mogą jedynie posiadacze oryginalnej licencji na dany program/pakiet.
Widać wyraźnie zatem, jak firma Adobe podchodzi do swoich zobowiązań jako sprzedawca licencji dożywotniej, a jak głęboko w poważaniu ma nas taki moloch jak Microsoft…