WinAmp – to naprawdę skręca tyłek lamy!
WinAmp, it really whips the llama’s ass! Kto nie kojarzy tego hasła ten nie urodził się przed dwutysięcznym rokiem. Kiedyś jedyny, później najpopularniejszy, aż w końcu – całkiem zapomniany odtwarzacz muzyki (a później również innych multimediów). W latach 90′ i na początku 00′ był ikoną multimedialności komputera. Swoistego postępu.
Odtwarzacz ten wyprzedzał swoje czasy od początku. Gdy Microsoft i Apple biły się o kod źródłowy – WinAmp (oprócz odtwarzania muzyki) potrafił tworzyć, zapisywać i otwierać własne listy odtwarzania, posiadał korektor graficzny z wieloma ustawieniami wstępnymi (ang. presets) oraz potrafił odtwarzać większość formatów stosowanych na Świecie. W tym czasie, Windows Media Player odtwarzał pliki WMA, a iTunes – MP3 i RMA.
Odtwarzacz mediów na sterydach
WinAmpa od innych odtwarzaczy odróżniało wiele “smaczków” takich, jak: sterowanie balansem z poziomu aplikacji, wizualizacje (oprócz “słupków” i spektrum – posiadał też wizualizacje pełnoekranowe od [prawie] samego początku), a także – obsługiwał zewnętrzne wtyczki. O funkcjach, które można było uzyskać za pomocą wtyczek, a także o możliwościach konfiguracji programu można napisać by gruuubą książkę.
No dobra. Historia wygląda pięknie, więc co się stało, że teraz już nikt o nim nie pamięta? Początkowo, WinAmp bił rekordy popularności. Przez długie lata utrzymywał się na szczytach ratingów odtwarzaczy. Aż któregoś dnia zniknął niemalbez śladu. Ciekawym faktem jest, że wiele osób przewidywało jego rychły upadek po wprowadzeniu obsługi skórek nowoczesnych (ang. Modern).
Ta rychłość – w prawdzie – nie była tak rychła, jak przepowiadało wielu internetowych proroków, ale każda platka ma w sobie ziarno prawdy. Na początek trochę historii.
Zmiany, zmiany, zmiany…
WinAmp pierwszy raz ujrzał światło dzienne w roku 1997 i był wydany przez firmę Nullsoft, która powstała w tym samym roku. Firma, po dwóch latach działalności, została sprzedana za jedyne 80 mln USD firmie AOL (America On-Line). AOL utrzymywało odtwarzacz do 2013 roku, kiedy projekt został finalnie porzucony po opublikowaniu wersji 5.666. W 2014 roku, udziały w Nullsoft zostały sprzedane ponownie, tym razem Belgijskiej grupie Radionomy. Dla Radionomy był to kop do przodu bowiem głównym produktem grupy była platforma do słuchania muzyki on-line, która nie cieszyła się zbytnią popularnością. Popularna zaś była platforma SHOUTcast stworzona przez Nullsoft obok WinAmpa (sam WinAmp posiadał natywnie możliwość odtwarzania audycji strumieniowanych za pośrednictwem SHOUTcastów). Dzięki kupieniu kodów źródłowych – Radionomy Group porzuciło swoją platformę streamingową i przerzuciło się na streaming przez SHOUTcast. Jednocześnie, Radionomy postanowiło wskrzesić starą legendę wydając do 2018 roku, kilka wersji poglądowych (wersja 5.8), jednak nie została wydana żadna wersja stabilna. W 2018. roku została zapowiedziana premiera wersji 6.0, jednak do dziś nie ujrzała ona światła dziennego.
Co zabiło WinAmpa?
Tak naprawdę nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, jednak (po odsianiu teorii spiskowych) najbardziej prawdopodobna jest ta, która mówi, że WinAmp stał się ofiarą tego, co go stworzyło: postępu. Gdyby nie postęp, nie powstałby odtwarzacz multimediów pokazujący podejście całkowicie “out-of-the-box”, który znacznie wyprzedził swoje czasy. I przez wiele lat udowadniał, że warto było go wybrać na domyślny odtwarzacz muzyki. Niestety – ten sam postęp sprawił, że ludzi się rozleniwili, a jednocześnie produkty konkurencji doczołgały się funkcjonalnością do WinAmpa. Leniwość ludzi objawiła się tym, że skoro mają niezły produkt wbudowany w system (Windows Media Player) to po co tracić czas na instalowanie innego programu?
Sytaucja WinAmpa pogorszyła się jeszcze bardziej wraz dominacją smartfonów na rynku usług telekomunikacyjnych. Aktualnie – telefon potrafi niemal wszystko. Odtwarzanie muzyki jest niemal nieużywaną już funkcją, bo przecież jest Youtube Music, Apple Music, Spotify i szareg innych platform, gdzie za kilka dolarów miesięcznie dostajemy dostęp do bazy muzyki. I to legalnie.
W dzisiejszych czasach, mało kto posiada już pliki z muzyką na dysku, bo przecież każdy ma to w chmurze, albo w ogóle nie ściąga muzyki tylko słucha “na żywo”. Zasadność istnienia takich programów, jak WinAmp przestała istnieć.
Z jednej strony – trochę to rozumiem. Z drugiej jednak, pojawia się łezka rozrzewnienia lub wręcz rozgoryczenia, gdyż wraz z wyrzuceniem WinAmpa – ludzie wyrzucili część mojego dzieciństwa.
I co dalej…?
Sam używam go do dziś. Obecnie, głównie do słuchania radia on-line czy też zrippowanych płyt CD, które się kurzą w piwnicy, jednak używam go niemal codziennie i (przynajmniej u mnie) jeszcze długo będzie miał honorowe miejsce na pulpicie.